Astro-kalendarz "powędrował" do Chatki Górzystów
Ten wpis przeczytasz w około 2 minuty
Po Górach Izerskich chodzę od kilkunastu lat, ale świadomie od kilku. Natomiast zaledwie trzy lata temu rozpocząłem swoją przygodę z astrofotografią, którą realizuję głównie w Izerskim Parku Ciemnego Nieba. Skoro już mam rzut beretem w tak dogodny fotograficznie obszar, grzechem byłoby nie skorzystać. Od 2018 do 2020 roku wiele się w tej materii nauczyłem. Gdzie jest Droga Mleczna, gdzie Gwiazda Polarna, kiedy są najlepsze warunki do fotografowania, które miejsca w Izerskich gwarantują ciekawe ujęcia nocą. Przy okazji to była i nadal jest nauka przyrody, ale też samego siebie – przecież każda nocna wędrówka to minimum 5 godzin na tym górskim odludziu. Teraz lepiej wiem, jak się ubrać i co może na mnie czekać w lesie – izerskie noce bywają naprawdę chłodne, a leśna pustka jest momentami gorsza niż towarzystwo kogo- lub czegokolwiek (wyobraźnia sama tworzy scenariusze i tajemnicze postaci). Pierwsze astrofotografie, z których jestem dumny i uważam, że robiłem je w pełni świadomie, powstały latem 2020 r. Wtedy, podczas jednej z eskapad po zmroku, siedziałem na schodach Chatki, czekając aż zapadnie zmrok. Przysiadła się do mnie pewna niska, starsza wiekiem pani, z którą pogadałem o Chatce, ale też o życiu. Tajemnicza kobieta okazała się być pracownicą schroniska. Pod koniec pogawędki wspomniałem jej, że być może gdzieś w tym morzu gwiazd kryje się duch mojego serdecznego przyjaciela, świętej pamięci Czarka, że może te moje nocne wędrówki są napędzane przez jego ducha. W tym momencie niebo, niczym gwiezdna strzała, przeciął dorodny Perseid, a później jakby jedna z gwiazd zniknęła. Popatrzyliśmy po sobie z Panią D. – nic nie trzeba było dodawać. Pani D. spytała, czy wracam do Świeradowa po zdjęciach, bo jak chcę, to mogę przenocować na kanapie w Chatce i rano wrócić, zamiast się szwendać po nocy w chłodnych Izerskich. Podziękowałem, bo zgodnie ze swoim zwyczajem lubię wracać do auta jeszcze tej samej nocy i zasypiać w swoim łóżku. Natomiast ten gest pamiętam do dzisiaj. W tamtym czasie poznałem również Pana S., z którym często rozmawiamy o dzikiej przyrodzie Gór Izerskich. Wspomniana dwójka pracowników to dobrzy ludzie, z którymi do dziś mamy dobry kontakt. Postanowiłem, że efekt moich kilkunastu nocnych foto-wędrówek do Chatki przeleję w astro-kalendarze, które już powędrowały do kilkorga izerskich przyjaciół. Jednocześnie wpadłem też na pomysł, żeby odwdzięczyć się Pani D. i Panu S. za ich dobro. 6 listopada 2021 r. wyruszyłem z Jakuszyc z paczką kalendarzy, które zaniosłem na Halę Izerską do schroniska. Jakież było zadowolenie połączone z przytaknięciem głową, kiedy moi górscy znajomi zobaczyli mnie w progach kuchni z obiecanymi tydzień wcześniej kalendarzami. Kilka minut później mogłem cieszyć podniebienie smakiem naleśników z jagodami. Złoci ludzie, zawsze mogę na nich liczyć!