Radomice - za siedmioma górami, w Dolinie Bobru
8 sierpnia 2018
Od dłuższego czasu zbierałem się na zwiedzanie wiosek w Dolinie Bobru, w zasadzie od majówki, kiedy ze znajomymi wybraliśmy się do Nielestna na spływ kajakowy. Dlaczego akurat te miejsca? Bo wielowiekowa historia, bo rustykalny klimat, bo zapierające dech widoki, gdzie pagórków i wzgórz jest tyle, ile kruszonki na dobrym cieście. Miejsca zapomniane przez świat, leżące na uboczu, gdzie czas odmierzają dzwony kilkusetletnich uroczych kościółków. Kręte wąskie dróżki, podjazdy i zjazdy, rolnictwo i
Z Rozdroża do kopalni, czyli śladami Wiedźmina
15 lipca 2018
Wakacje w pełni, a jednak czuję się trochę jak typowy korpo-szczur, który szuka wolnego weekendu, żeby oderwać się od pracy w wielkim mieście i odreagować w górach. Udało się w końcu wrócić na weekend do domu, i choć tym razem bez aparatu, to postanowiłem, że słonecznej soboty nie spędzę, kisząc się bez celu w domowym zaciszu, ale wybiorę się w Izery. Nie ukrywam, że chciałem trochę odpocząć od ludzi, dlatego pierwotny plan wycieczki ze Świeradowa do Chatki Górzystów poszedł na bok – pomyślałem,
Kopaniec - w krainie hobbitów i artystów
19 czerwca 2018
Wielu nie wie o jej istnieniu, a tym bardziej o skarbach jakie skrywa, a przecież w przeciągu pół godziny dojedziemy stąd do Jeleniej Góry, Szklarskiej Poręby, czy Gryfowa Śląskiego. Chciałoby się powiedzieć – kolejne z miejsc typu „cudze chwalicie, swego nie znacie”. To tutaj widziano czarownice, to tutaj wierzono w pogańskich bogów, to tutaj znajdziecie unikatowe w skali kraju kilkumetrowe mury kamienne sprzed wieków, to tutaj wiele lat temu osiedlili się artyści z Wrocławia, to tutaj przejedz
Nie tylko o Izerach...
3 czerwca 2018
Nie tylko o Izerach…– a po co to komu, skąd pomysł na coś innego? To trochę jak z przepisem na tort. Sama mąka, czy cukier nie wystarczą. Składników jest cała masa. W przypadku nowego cyklu na blogu zasada jest ta sama. (Tak, wiem, nie zaczynamy zdania od „bo”, ale powiedzmy, że stać mnie – gdy nie potrafię czegoś komu uzasadnić, zawsze mówię – bo stać mnie): – bo czasem złapie człowieka wena, a Ty musisz coś napisać, żeby uwolnić umysł (coś na zasadzie zrzutu wody przez zaporę) – bo wiem, że są
"Nie czując dni, godzin i lat..." - czyli Łódź na rejsie po Izerach
11 maja 2018
Ref: Nie czując dni, godzin i lat Nie licząc zysków, ani strat Okrążamy, opływamy wokół świat A jeśli drugi widać brzeg Izery to najlepszy lek One są jak w długiej trasie piąty bieg Wszystko zaczęło się dość niepozornie. „Studencka” ekipa mojej przyjaciółki z roku z Łodzi, Karoliny, co roku kilka razy planuje wypady w różne miejsca Polski i nie tylko. Praca, ciągła gonitwa, stres – i chcesz, czy nie chcesz – musisz odreagować. Plany na tę majówkę młodzież miała dwutorowe – z jednej strony pięk
Skałki Zakochanych, Sępia Góra...i żmija
16 kwietnia 2018
Dzisiaj kolejny raz zabiorę Was w miejsca absolutnie warte zobaczenia, dosłownie rzut beretem od Świeradowa. Tym razem mowa będzie o punktach widokowych, będących jednocześnie małymi skałkami, które gwarantują jedne z najlepszych panoram na Przedgórze Izerskie i samo uzdrowisko u stóp Stogu Izerskiego, czyli o Skałkach Zakochanych i Sępiej Górze. Te pierwsze schowane są w drobnym zagajniku na zachód od wioski Kotlina, a wspomniana góra to ten wielki masyw, który widzicie z lewej strony, wjeżdżaj
Boża Góra (Antoniów) - czyli gdzie Pan Bóg idzie spać...
20 marca 2018
Kiedy pytają mnie – Pawle, gdzie u Was w tym całym Izerbejdżanie można przystopować, wyłączyć zegarek, komórkę, odpocząć, zwiedzić coś niecodziennego, delektować się bajecznymi krajobrazami – odpowiadam: wszędzie, ale najlepiej w Antoniowie. Bywałem w wielu polskich wsiach – w tych górskich i nizinnych, w biednych i bogatszych – ale Antoniów jest jeden, a raczej jego część, która nosi nazwę Bożej Góry (Jaroszyc, ale pierwsza nazwa brzmi bardziej sielsko). O tej baśniowej krainie w Polsce praktyc
Zimowy spacer po gryfowskiej starówce
13 marca 2018
Zwiedzanie starówki Krakowa, Warszawy, Wiednia, Pragi jest stałym punktem wycieczek w te miejsca. Przecież nikt sobie nie wyobraża wycieczki do stolicy Czech bez zobaczenia Mostu Karola, czy podróży do polskiego miasta królów bez spaceru po tamtejszym rynku. Gryfów i starówka? Wziąłeś apap noc w dzień? – pomyślą niektórzy. Tutejsze stare miasto to zaledwie kilka uliczek, ale każda z nich ma do zaoferowania jakieś detale, których gryfowscy przechodnie nie dostrzegają (z przyzwyczajenia się do ich
izerskiwloczykij.pl cytowany w szkole!
9 marca 2018
Nadejszła wiekopomna chwila – cytat z „Samych Swoich” przeszedł do klasyki polskich powiedzeń. Użyję go i teraz. Nie ma co owijać w bawełnę, więc napiszę prosto z mostu. Jedna ze stałych Czytelniczek mojego bloga (pozdrowienia!), która pragnie zachować anonimowość, powiedziała mi ostatnio, że jej córka napisała pracę na zajęcia w szkole podstawowej, a w bibliografii zawarła adres prowadzonej przeze mnie strony – czyli po pierwsze odwiedziła bloga, po drugie – przeczytała newsa o kapliczce w Pros
Gierczyn-Lasek - śladami kopalń, kurortów i wymarłej wsi...
23 lutego 2018
Na wiekowej, gierczyńskiej stojąc ziemi, gdzie klimat surowy jak ozima skurczona trawa, izerskich diabłów wypatruję w sieni, opuszczonej ruiny, gdzie historii płynie lawa. Tym razem zabiorę Was na spacer po typowo górskiej części wsi Gierczyn, położonej na południe od Gryfowa, a mniej więcej na zachód od Jeleniej Góry. Część ta nosi nazwę Lasek – a dawniej [czytaj – za Niemca] Förstel. Na zdjęciach zobaczycie kilka domostw i odrestaurowany hotelik górski, a ponoć przed wojną stało tu…ponad trzy
"Semper in altum"
30 stycznia 2018
Zawsze w górę. Na taką sentencję spoglądałem przez trzy lata mojej licealnej przygody. Człowiek patrzył na to tak trochę bez przekonania. Chyba wynikało to z tego, że etap tzw. świadomego życia zaczął się u mnie właśnie dopiero pod koniec szkoły średniej. Każdy z nas ma w sobie coś takiego, że stawiamy sobie cele i do nich dążymy. Każdy. Nawet ten leń na kanapie, bo jeszcze w sobie tego nie odkrył. Być może nigdy nie odkryje, ale to coś siedzi w człowieku i tylko czeka na odkrycie. Natomiast na
Kapliczka rodu von Schaffgotsch w Proszówce
20 stycznia 2018
Widziany z kilkudziesięciu kilometrów mały biały punkcik na szczycie bazaltowego wzgórza, z bliska okazuje się drobniutką, ale niepowtarzalną barokową budowlą sakralną. Jadąc z Jeleniej Góry w stronę Gryfowa po prostu nie można nie zobaczyć kapliczki w Proszówce, dumnie wznoszącej się na sąsiednim wzgórzu, w stosunku do ruin zamku Gryf. Gdziekolwiek w Polsce byście nie spytali o Zamek Królewski na Wawelu – to praktycznie każdy będzie wiedział o co chodzi. Tak samo jest w gminie Gryfów – tutaj, g
Spacer brzegiem Jeziora Złotnickiego
29 grudnia 2017
W ostatnich latach po świętach zapanowała moda na zrzucanie kilogramów. Wiosna, lato, jesień, zima – taka sama waga trzyma. Co jednak zmotywowało mnie do odwiedzenia Jeziora Złotnickiego? Przecież nawet powietrze było „brudne” i zbyt gęste do robienia dobrych zdjęć, nawet nie chciało mi się brać Canona ze sobą. Według prognozy pogodowej to było ostatnie pogodne popołudnie, a że była już 14.00, to możliwości wypadów nie było zbyt wiele – o 16.00 słońce już kładło się do snu. Dwie godziny to za ma
"Niebo z moich stron"
26 listopada 2017
Zanim zaczniesz czytać artykuł, pomyśl sobie, Czytelniku, co kilka lat temu miałeś pod nosem, czego nie doceniałeś, a teraz już masz z tym sporadyczny kontakt albo w ogóle – znikomy – osoby bliskie, chłopak, dziewczyna, ulubiony gadżet, sprzęt sportowy, wciągające hobby – co tylko chcesz… Czwarty rok studiów w Łodzi ma się w najlepsze, a że prawo jest wymagającym i ciężkim kierunkiem, to i zapach domowego poddasza staje się czymś coraz bardziej wymarzonym, wręcz wyimaginowanym – tym bardziej, ż
Śmierć w Izerach...
31 października 2017
Czas poświęcony Wszystkim Zmarłym sprawia, że ludzie już nie tak niechętnie rozmawiają o jednej z dwóch pewnych nam rzeczy – oprócz podatków, rzecz jasna. Śmierć w górach z reguły kojarzy się nam z nieszczęśliwym wypadkiem w trakcie wspinaczki. W Izerach, z uwagi na ich ukształtowanie i charakter terenu – raczej ciężko o tak tragiczne wydarzenia – a jednak. Choć nie była to śmierć typowo górska, godna największych alpinistów, to za każdym razem, gdy przypominam sobie o tych przypadkach – czuję d